Kiedy o problemie dowiadujemy się ostatni
- stefanbielau
- 12 paź 2023
- 1 minut(y) czytania
Nawet jeżeli jako liderzy mamy na czole napisane „nie zabijam posłańców”, to i tak często dowiadujemy się o ewentualnych problemach w zespole jeżeli nie ostatni, to często na etapie, kiedy problem nabrzmiał już do takich rozmiarów, że trudno go szybko i bezboleśnie rozwiązać.

I tu pojawia się nasza frustracja. Bo niby polityka otwartych drzwi, bo niby jesteśmy otwarci na feedback, bo zawsze na końcu naszych cyklicznych spotkań z całym Departamentem czy Pionem mamy sesję pytań i odpowiedzi, bo cykliczne chaty organizujemy. No naprawdę ludzie mają wiele okazji do zwrócenia uwagi, że coś działa nie tak.
A jednak nie zwracają. Bo chcą być pozytywnie postrzegani, bo obawiają się konsekwencji, bo wolą się nie wychylać.
Może więc warto zmienić strategię i zamiast kreowania podczas spotkań zespołu czasu antenowego na pytania i sugestie w wersji BOTTOM UP, zrobić wersję TOP DOWN. Organizujmy spotkania z zespołem w mniejszych grupach i sami zadawajmy pytania:
co zespołowi utrudnia pracę❓
co jest teraz dla niego największym wyzwaniem❓
co mogłoby mu pomóc❓
co należy zmienić❓
To wymaga czasu i systematyczności, ale dzięki temu:
🎯mamy dużo większą szansę otworzyć zespół i złamać kod do szczerej komunikacji
🎯promujemy kulturę przejrzystości i zaufania
🎯mamy szybszą wiedzę na temat ewentualnych problemów i szybszy czas reakcji na nie
A to wszystko może sprawić, że nasz zespół będzie dużo bardziej efektywnie działał i odnosił sukcesy. A my razem z nim.





Komentarze